erl - recenzje

Rewelacyjna gra. Wahałam się przed nabyciem czy wydanie tylu pieniędzy na grę, która z założenia jest jednorazowa ma sens - oj, wiele byśmy stracili gdybyśmy oparli się pokusie zakupu! Nie wiem ile godzin spędziliśmy z Pandemic Legacy, gra wciąga bez reszty i upływ czasu staje się niezauważalny. Jednak z całą pewnością był to okres czasu satysfakcjonujący w przeliczeniu na wydane pieniądze. Nie graliśmy w naszej grupie wcześniej w "zwykłego" Pandemica, więc zanim podeszliśmy do rozgrywania zakupionej gry w systemie legacy, rozegraliśmy parę partii treningowych wersji podstawowej (jest to na spokojnie do zrobienia na egzemplarzu Legacy). A samo Legacy... nie przypominam sobie, aby którakolwiek inna gra tak nas rozemocjonowała (całą grupę bez wyjątku na równi, co doprawdy jest tej gry nie lada wyczynem). Póki czekały na nas kolejne zmagania w świecie opanowanym przez choroby, zapomnieliśmy o istnieniu wszelkich innych gier i żadna nie zepchnęła Pandemic Legacy ze stołu. Naprawdę warto zakupić i dać się porwać tej grze!! Teraz czekamy na sezon 2, jakże to dobra wiadomość, że ma się pojawić jeszcze w tym roku :)


Bardzo dobra gra. Dziwi mnie komentarz poniżej - zasady są proste do wytłumaczenia i już przy pierwszej rozgrywce w krótkim czasie mechanizmy rozgrywki stają się jasne nawet dla graczy niedzielnych (wprowadzałam w tę grę 5 osób i wszyscy wszystko szybko łapali). Gra wciąga klimatem - czuć nad planszą emocje rywalizacji o wejście na szczyt i dramatycznej walki o przetrwanie. Góry kocham więc "musiałam" mieć tę grę w swojej kolekcji. I nie żałuję zakupu - gra się naprawdę przyjemnie!
Dla miłośników gór pozycja obowiązkowa :)


Zanim nabyłam grę oglądałam zdjęcia i gameplaye - byłam przygotowana na to, że dostanę do ręki produkt z miodnymi grafikami. A mimo tego przygotowania i oczekiwań, gdy wyciągnęłam karty z pudełka był efekt wow - jest piękniej niż się spodziewałam! Sama rozgrywka jest dość lekka, co nie oznacza, że nie wymaga główkowania. Gra się płynnie i przyjemnie. Rozgrywka nawet przy komplecie osób jest szybka. Grywam z niedzielnymi graczami i to bardzo dobra pozycja na stół w takim gronie. Mi się podoba. Zachowałabym ją w kolekcji nawet dla samych grafik, ale na szczęście powodem jest również przyjemność z grania :) 4+/5


Świetna! Długo wahałam się czy wzbogacić o tę pozycję swoją skromną kolekcję. Do zakupu zachęcały mnie sympatia do Trzewika i pozytywne recenzje gry, jednak obawiałam się że karciane budowanie cywilizacji nie wciągnie nas wystarczająco by często i chętnie wyciągać grę na stół podobnie jak nie sprawdziło się u nas 7 cudów świata. Ponadto po obejrzeniu gameplaya zastanawiałam się co ciekawego może być w ciągłym wymienianiu jednych surowców na inne by zyskać coś jeszcze innego i tak w kółko... Jakże bardzo w obu przypadkach się myliłam! O:NI szybko wskoczyła do grona moich ulubionych gier. To gra w której jest tyle możliwości dla tworzenia swojej drogi zdobywania punktów zwycięstwa! Ciągłe decyzje i myślenie do przodu. Klimat. Dzięki dużej liczbie kart każda rozgrywka jest inna. Interakcji jest tyle na ile pozwala nastawienie graczy. Na początku graliśmy tak, że często dokuczaliśmy sobie niszcząc sobie wzajemnie lokacje i robiąc przeciwnikowi inne psikusy na które pozwalają wystawiane karty. Z czasem negatywnej interakcji w naszych rozgrywkach jest mniej, bo okazuje się że dla wyższej punktacji czasem warto spożytkować zasoby na inne akcje niż psucie szyku rywalowi. Niemniej interakcja w grze jest i dodaje smaku budowaniu imperium. Gra świetna dla pary. Myślę że liczba graczy wpływa w tej grze jedynie na czas rozgrywki. Jedyne co na minus: mało nas interesuje to jakie karty zagrywa rywal, a drobny druk na kartach utrudnia kontrolowanie czy oby przypadkiem przeciwnik nie wykonuje jakichś niedozwolonych ruchów ;) Łatwo jest jednak ten grzech O:NI wybaczyć, bo gra sprawia mnóstwo frajdy! Dołączam do fanów i szczerze polecam!! 5/5


Carcassone nie znam, więc porównywać nie będę. Kakao to lekka i bardzo przyjemna gra. Dla początkujących ideał, dla bardziej zaawansowanych może posłużyć dla rozruszania szarych komórek przed wyłożeniem na stół poważniejszego tytułu. W naszym gronie jedna partyjka Kakao na wieczór jest porcją wystarczającą (mnie osobiście więcej na raz by chyba zmuli... znużyło), jakkolwiek z chęcią się po nie sięga i kolejnego wieczoru. Jest główkowanie, jest interakcja, jest sporo ścieżek do punktowania, są miłe dla oka grafiki i solidnie wykonane elementy. Na pochwałę zasługuje także wypraska. Stosunek ceny do jakości - wzór! 4/5


Wspaniała. Genialnie wymyślona. Kawał solidnej niemieckiej roboty. Zero losowości, mnóstwo główkowania nad strategią prowadzącą do zwycięstwa. Ciężka pozycja (nie tylko z racji wagi pudełka) i raczej nie dla niedzielnych graczy. Z mojego grona najczęstszych współgraczy w równym stopniu co ja docenia ją tylko moja druga połówka. I całe szczęście, bo przynajmniej mam z kim częściej w Terrę Mysticę zagrać (choć z moim Miłym rzadko udaje się wygrać ;) . Wariant 2-osobowy spisuje się bardzo dobrze, choć ciekawiej jest przy większej liczbie graczy.
Dodatek oczywiście już towarzyszy podstawce przy wykładaniu na stół. 10/10. Arcydzieło.


To gra, która chyba najczęściej pojawia się na naszym stole i nie wydaje się, by miała się znudzić. Sporo negatywnej interakcji, knucia, blefu, dedukcji co do zadań, jakie realizują rywale. Jest śmiech i są łzy, gdy jakieś nieprzewidziane zdarzenie (to smok, to powódź, to przybycie demonów) przysporzy nam strat, które oddalą nas na kilometry od zwycięstwa, gdy już byliśmy od niego o krok. Nie byłam przekonana przed zakupem czy ta pozycja się sprawdzi w moim bardzo wybrednym gronie współgraczy, ale okazała się strzałem w 10. Nikt z naszej piątki nie czytał Pratchetta ale w żaden sposób nie odbiera nam to frajdy z odwiedzania Ankh-Morpork. Mocne 5/5!


Na pewno to dobra gra. Piękne grafiki nie tylko cieszą oko ale też pozwalają wczuć się w klimat budowania miasta. Gra się przyjemnie. Podoba mi się mechanizm przekazywania sobie kart, z których zatrzymuje się jedną, aby rozwinąć miasto lub pokrzyżować szyki rywalom... Mimo plusów gra nie zagrzała miejsca w mojej kolekcji, gdyż nie przypadła do gustu moim najczęstszym współgraczom. Po parokrotnym ograniu znudziła się... W wielu głowach w tym miejscu pojawi się myśl: "nie wyobrażam sobie, jak 7 cudów może się znudzić!" Cóż, są gusta i guściki ;) Na pewno warto z 7 cudów się zapoznać. Dla początkujących ideał :) Dla bardziej zaawansowanych graczy - co kto lubi. Na pewno przyjemy wstęp do bardziej wymagającej rozgrywki, choć pewnie i znajdą się tacy, dla których doskonalenie strategii w rozbudowywaniu miasta będzie odpowiednim wyzwaniem samo w sobie :) Sama chętnie wróciłabym do niej od czasu do czasu. 4/5


Rewelacyjny "party filler". Wg mojego doświadczenia sprawdza się w każdym towarzystwie i zawsze sprawia frajdę. Kto sabotuje kopanie tunelu? Czy sąsiad, który daje ci znaki, gdzie kryje się złoto mówi prawdę czy blefuje? Czy można zaufać i odblokować sąsiada, który dostał ban na kopanie? Jak to zrobić, by jako pierwszy dokopać się do złota? Lub jak przechytrzyć krasnali, by jak najpóźniej odkryli kim jesteś i nie przeszkadzali Ci w utrudnianiu im drogi do łupu? Ta zabawa chyba nigdy nam się nie znudzi. Polecam!


Mój nr 1 wśród gier fantasy. Descent wciąga w świat, który przedstawia, pochłania 100% uwagi, emocjonuje i długie godziny przygód mijają nie wiedzieć kiedy. Gra ma sporą regrywalność, a dzięki dodatkom, których wciąż przybywa, starczyłoby jej na długie lata regularnego grania. To prawda, balans nie jest tu idealny - zwycięstwo w części przygód dla jednej ze stron jest trudniejsze, lecz doświadczony gracz potrafi szanse wyrównać. "Kłopot z balansem" mi i osobom z którymi grałam (wiek 21-36) nie odbiera jednak frajdy z rozgrywki. Niemniej odradzam stawiającym pierwsze kroki w świecie Descenta gry z udziałem wyłącznie dwóch bohaterów. Przypadkowy dobór postaci i klas może uczynić zwycięstwa dla dwójki początkujących herosów, hm, niemal niemożliwymi. Ponadto gra pokazuje swój potencjał, charakter i pełen koloryt dopiero, gdy mroczne podziemia przemierza drużyna 3-4 śmiałków. POLECAM! Mocne 5/5


Trudno mi pojąć dlaczego jest tu tak mało opinii w porównaniu z tym ile jest ich dla Robinsona. Ten dodatek to absolutny "must have" dla każdego, kto z chęcią sięga do jego "gry matki". Po pierwsze wprowadza nową postać (a misjonarz naprawdę jest bardzo pomocny w zmaganiach z wyspą w grze 3-4 osobowej) i nowe karty wydarzeń, które wzbogacają rozgrywanie podstawowych scenariuszy (m.in. pozwalają zdobywać nowe skarby). To także pięć zupełnie nowych scenariuszy, które oparte są na zupełnie nowych mechanizmach, a do tego ociekają klimatem i zapewniają długie godziny wspaniałej przygody na wyspie i na rozszalałym oceanie. I jeszcze jedno zdanie podsumowujace to, co znajduje się w pudełku dodatku. Jeśli cena ma odzwierciedlać to, co za nią dostajemy, to wychodzi na to, że dodatek Wyprawa HMS Beagle jest pełen cennych gratisów. 5+


Dorzucam swoją opinię w odpowiedzi na komentarz poniżej. Dla mnie wariant solo sprawdza się bardzo dobrze-wręcz sprawniej udaje mi się przejść z powodzeniem scenariusz w wariancie solo niż ten sam w 2 czy 3 osoby (ale przecież też w większym gronie powinno być trudniej, więc jest). Dużo zależy tu jednak od właściwego doboru postaci bohatera do scenariusza i od umiejętnego korzystania z punktów determinacji-tych z kolei zwykle otrzymuje się więcej niż w wariancie 2-3-4 osobowym, gdyż na początku każdej fazy morale z radości przetrwania kolejnego dnia na wyspie podnosi się morale o 1 punkt. Gra moim zdaniem skaluje się więc dobrze, a grałam też w 2, 3 i 4 osoby. Powiedziałabym że w 2 jest trudniej niż solo, ale być może to też kwestia naszej współpracy na wyspie ;-) w każdym razie solo da się wygrywać i gra solo daje frajdę :-)


Znakomita gra. Przoduje w mojej skromnej kolekcji planszówek.
Podtytuł niezwykle trafnie oddaje charakter rozgrywki. To przygoda - przygoda, która pochłania bez reszty, emocjonuje i o której chce się rozmawiać, gdy dobiegnie końca ostatni dzień (runda gry) spędzony na wyspie. I wyspa zaiste jest przeklęta - sam ją będziesz przeklinać, gdy nieprzychylne wydarzenia pokrzyżują plany twojej ekipie rozbitków, gdy doznasz zbyt wielu obrażeń w walce z grasującą w otoczeniu obozu bestią, czy gdy zrujnuje ci zdrowie silna ulewa. Jednak pomimo złowrogiej natury wyspy, chce się na nią powracać. Chce się wciąż i wciąż udowadniać sobie, że jest się w stanie na wyspie przetrwać. Chce się wciąż i wciąż przeżywać przygodę - nawet po raz enty rozgrywając ten sam scenariusz. Nie ma dwóch takich samych rozgrywek i nie ma algorytmu, który pozwoliłby tak pokierować wyborem dostępnych akcji, by za każdym razem wygrywać (nawet w ramach jednego scenariusza). Trzeba dostosowywać strategię do zmieniających się okoliczności. Niepowodzenia w wygraniu rozgrywki co po niektórych będą silnie frustrować, ale radość odniesionego w końcu zwycięstwa uleczy wszystkie poniesione na wyspie rany. Co więcej, to jak dotąd jedyna gra, która w wariancie solo daje mi tyle samo frajdy co w grze w liczniejszym gronie. 5+ Polecam także dodatek do gry. Wyprawa HMS Beagle bardzo wzbogaca grę podstawową. Dostarcza ponadto nowych scenariuszy, które stawiają przed graczem zupełnie nowe wyzwania i wykorzystują nowe mechanizmy rozgrywki.


Nie posiadam na półce, lecz grałam u przyjaciół i świetnie się bawiłam. Kombinowanie jak urządzić sobie kuchnię czy wyprawić przyjęcie komunijne, gdy towaru w sklepach jak na lekarstwo, "po latach" daje dużo frajdy!


Grę kupiłam jakiś czas temu przed wyjazdem w Bieszczady na wieczory spędzane w schronisku i od tego czasu, choć zupełnie tego od niej nie oczekiwałam, często pojawia się na stole dla wypełnienia wolnego czasu. Jest stosunkowo szybka, wymaga główkowania i daje sporą frajdę z rozgrywki. Godna polecenia alternatywa dla tradycyjnych gier karcianych. W swoim gatunku 5/5.


Świetna. Wymaga myślenia i kombinowania, a ogromna (!) ilość kart usprawnień i pomocników zapewnia niepowtarzalność każdej rozgrywki. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale tych którzy chętnie będą do niej wracać jest zdecydowanie więcej. Z sukcesem sprawdziła mi się na stole dla dobrej zabawy z 10-latkami, z 63-latka, z planszowkowymi wyjadaczami i z nowicjuszami w tym hobby. Polecam. 5/5