Bartosz

Obserwowani

0 użytkowników

Obserwujący

1 użytkownik

Eclipse jest produktem, który określiłbym jako planszówkę indie (w stylu gier komputerowych) - z bardzo dobrą mechaniką i fatalnym wykonaniem.

Zacznę od tego pierwszego. Od wykonania wieje mocno ograniczonym budżetem. Paskudne, tandetne stateczki, karty gracza i centralne drukowane na miękkim, gnącym się papierze i wreszcie bardzo słabe, miejscami wręcz szpetne ilustracje. Sytuacje ratują trochę estetyczne kafelki planszy, ale to dosyć oczywiste, bo używają prawdziwych zdjęć kosmosu.

Nie podoba mi się też sposób rozwiązania znaczników. Jest ich dosłownie kupa. Poronionym pomysłem jest układanie tokenów reprezentujących ulepszenia statków na wielkich kupkach tuż obok siebie, bo zwyczajnie będą się przewracać i mieszać, już nie wspominając o czasie jaki jest potrzebny by te kupki w ogóle stworzyć. Problem obejść można wkładając znaczniki do nabytej na własną rękę wypraski lub pudełka. Ogrom drewnianych pionków, które latają po karcie gracza też jest irytujący i mógł zostać rozwiązany inaczej.

Tyle złego. Gra się bardzo fajnie, szybko i bez znienawidzonych przeze mnie przestojów. Zasady, mimo, że pokaźne, są intuicyjne i łatwo przyswajalne. Produkt klimatyczny, czuć od niego magię 4X, gdy odkrywamy kolejne sektory i wynajdujemy nowe technologie. Patent z konfigurowalnymi statkami jest wyborny, ale cierpi on w wariancie dwuosobowym (o tym za chwilę). Walki odbywają się za pomocą kostek, więc są losowe, ale szybkie. Szkoda za to, że nie został pociągnięty dalej wątek dyplomacji (która w ogóle nie może być używana w 2 i 3 osoby - duży minus).

Wariant dwuosobowy jest odrobinę słabszy, bo z uwagi na rozmieszczenie startowe graczy ciężko jest doprowadzić do jakichś spektakularnych bitew. Ciągnie się też wtedy bardzo mało liczbę żetonów technologii, co może całkowicie zniwelować sens danej taktyki, jeżeli akurat wyjdzie nam słaby układ.

Ogólnie polecam. Daję jednak 5 (z minusem ;) ), mimo koszmarnego wykonania, bo broni się swoim doskonałym, wartkim gemplejem. Gdyby budżet był cosik wyższy, mielibyśmy prawdziwe arcydzieło, a tak jest "tylko" bardzo dobrze.


Kupiłem Zakazaną Wyspę, żeby wprowadzić moją lepszą połówkę w świat planszówek. Po przeprowadzeniu, wraz z bratem, analizy rynku doszliśmy do wniosku, że właśnie ZW będzie idealnym produktem na start. No cóż, niekoniecznie.

Wrażenia wizualne doskonałe. Gra wydana jest bardzo ładnie z porządnym, metalowym pudełkiem, ładnymi grafikami na kafelkach/kartach i dobrej jakości plastikowymi skarbami. Szkoda, że twórca nie pokusił się o przedstawienie bohaterów także jako figurki - poprawiłoby to odbiór estetyczny jeszcze bardziej.

Pomysł na samą rozgrywkę jest ciekawy, ale cierpi z powodu nadmiernej losowości. Może się zdarzyć, że zaliczymy "game over" już podczas pierwszych ruchów bo plansza nam się źle ułożyła, albo akurat wyjątkowo złośliwy układ kart wyszedł na stół. Zasady są proste i łatwe do zrozumienia. Przyznam, że to moja pierwsza gra kooperacyjna i jednak poziom emocji jest niższy niż w graniu przeciwko sobie, mimo, że ZW potrafi zaiskrzyć (szczególnie gdy podnosi się woda). Nawet moja połówka stwierdziła, że "szkoda, że nie można nikomu nogi podłożyć". :P

Koniec końców jak na grę na sam początek jest ok, ale wydaje mi się, że szybko okaże się, że gracze są gotowi na coś bardziej treściwego (może z dziećmi jest inaczej; tego nie dane mi było sprawdzić). Polecam więc zakup w jakimś komplecie, np. ZW + Catan, albo ZW + Carcassonne :)


Vigo

Liczba recenzji: 32