Magdalena

Obserwowani

0 użytkowników

Obserwujący

0 użytkowników

Jak dla mnie ideał :)

Wydana w ubiegłym roku gra podbiła nasze serca niezwykle urodziwą oprawą graficzną, ilustracjami, ale przede wszystkim niebanalnym pomysłem na ubranie wszystkich elementów w sensowną i zachwycającą historię. Jakaż więc radość zapanowała w naszym domu, gdy dowiedzieliśmy się o planowanym dodatku do wspomnianego tytułu. Równocześnie pojawiło się w głowie mnóstwo pytań. Czy „Łąka: Z biegiem strumienia” dorówna jakościowo podstawowej wersji gry? Jak udało się wkomponować do już i tak rozbudowanego tytułu kolejne elementy? Odpowiedź znajdziecie poniżej. Powiem na wstępnie jedno: wyszło MEGA!
W dodatku „Z biegiem strumienia” otrzymujemy okazję do poszerzenia naszych przyrodniczych wycieczek o eksplorację obszarów wodnych. Do tego celu stworzono zupełnie nową planszę strumienia oraz całą gamę innych dodatków w postaci pionków, kart, czy żetonów. Wszystko to ma nam pomóc w sprawnym wkomponowaniu tychże elementów do zasad znanych z podstawowej „Łąki”.
Wszelkie elementy jakie znajdziecie w pudełku „Z biegiem Strumienia” doskonale wpasowują się w dobrze nam znaną estetykę „Łąki”.
Z powyższego klaruje się jeden wniosek: „Łąka: Z biegiem strumienia” to wspaniały dodatek dający nowe tchnienie w znakomitą podstawową wersję gry. Wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik.
Więcej na blogu Zwykłej Matki


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Jak dla mnie ideał :)

Karcianki rządzą się własnymi prawami. Po pierwsze: niewielkie gabaryty. Zazwyczaj oprócz talii kart wydawca oferuje niewiele więcej, bo i nie ma takiej potrzeby. „Ryki Afryki” wyłamują się nieco z tej konwencji, gdyż oprócz talii składającej się z 30 kart otrzymujemy 25 żetonów oraz notes do zapisywania punktacji. Nie zmienia to faktu, że grę zmieścicie do każdego plecaka, czy torby. Po drugie: proste zasady. Nie wyobrażam sobie karcianki, przy której musiałbym co chwila zerkać w ściągawkę. Krótkie zapoznanie z instrukcją wystarczy, aby móc w pełni cieszyć się z zabawy. Tak mamy w tym przypadku. Celem „Ryki Afryki” jest zdobycie jak największej liczby punktów poprzez odpowiednie manipulowanie stosami kart i dobieranie właściwych żetonów. Jako, że niewiele to wyjaśnia, podam nieco więcej szczegółów.
Sama rozgrywka choć prosta, zawiera na tyle świeżości i innowacyjności, że chce się grać, grać, grać. Połączenie talii kart z żetonami uważam za genialny pomysł, zmuszający graczy do strategicznego myślenia oraz ciągłego zerkania na ruchy przeciwnika. Zdobycze punktowe w każdej rundzie mogą różnić się drastycznie jeśli choć na chwilę stracimy czujność. „Ryki Afryki” angażują uczestników w całości, co należy uznać za duży sukces twórców gry.
Więcej na blogu Zwykłej Matki


Dobry, solidny produkt

Papier użyty do produkcji pudełka jak i samej gry od razu niesie skojarzenie z głębokim PRL-em i kultowymi szarymi zeszytami. Tu jednak należy zatrzymać się na chwilę, bo nie jest to dziełem przypadku, ani chęcią przyoszczędzenia na użytych przez wydawcę materiałach. Produkt ten bowiem został w całości zaprojektowany i wykonany z zachowaniem najwyższych ekologicznych standardów (eco friendly game). Za to należą się wydawcy gromkie brawa. Przede wszystkim za odwagę wydania produktu, który nie bije po oczach feerią barw oraz neonowymi sloganami reklamowymi. Wszak nie liczy się to co widać gołym okiem, ale wnętrze.

„Roszada wśród zwierząt” to rodzinna gra logiczna, przeznaczona dla maksymalnie 4 osób w wieku od 8 lat.
„Roszada wśród zwierząt” potrafi zaoferować solidną porcję główkowania i zmusić graczy do strategicznego myślenia. Już samo to powoduje, że wypada zarekomendować tytuł wszystkim miłośnikom planszówkowych rywalizacji. Dla urozmaicenia niezwykle prostych zasad, autorzy dają dodatkowo możliwość wykorzystania pól, z których zabrano pokarm, nadając im różne efekty jak dodatkowy ruch, czy przeskok na inne konkretne pole. Zasady nadal będą proste, ale poziom trudności w osiągnięciu celu i czujności znacznie wzrośnie. Wszak o to chodzi, żeby cieszyć się produktem możliwie jak najdłużej.
Więcej na blogu Zwykłej Matki


Dobry, solidny produkt

Gra „Shadow Glyphs” zachwyciła mnie z kilku powodów. Po pierwsze: świetnie zaprojektowana i przemyślana konstrukcja planszy oraz karty, oddają nastrój gry. Można naprawdę poczuć się niczym Indiana Jones, który próbuje oszacować ciężar złotego bożka zanim podmieni go na woreczek z piaskiem. Po drugie: zróżnicowany poziom trudności zadowoli każdego gracza. Młodsi odkrywcy (wiek +8 lat) powinni poradzić sobie z poziomem 1 i (być może) 2. Trudniejsze levele z kolei spędzą sen z powiek większości dorosłym, którzy odważą się podjąć tego wyzwania. Dlatego „Shadow Glyphs” powinna wystarczyć Wam na wiele godzin doskonałej ale i wymagającej zabawy. Po trzecie: ćwiczenie wyobraźni przestrzennej. Perspektywa ma tu olbrzymie znaczenie, a opanowanie zasad nią rządzących bywa przydatne w codziennym życiu. Przede wszystkim jest to gra dla jednej osoby!
Więcej na blogu Zwykłej Matki


Losowość:
Interakcja:
Złożoność:

Recenzja klienta, który nabył ten produkt
Recenzja klienta, który nabył ten produkt

Celne okazało się za to pokazanie gry pozostałym domownikom, którzy zakochali się w niej od pierwszego Futomaka! Skoro Zwykła Matka z chęcią rozgrywała kolejne partie, to musi coś w tym być – wierzcie mi! „Sushi Roll” uwiedzie Was niezwykłą grywalnością, niebanalnym pomysłem oraz oryginalną oprawą graficzną. Co prawda nadal nie wiem jak wygląda Nigiri z łososiem, jajkiem, czy kalmarem, ale wiem, że najlepiej polować na ostatni wariant. A jeśli pod spodem znajdzie się Wasabi, to już w ogóle niebo w gę... tzn. na tacce. No i kolejne 9 punktów na koncie. Musicie w to zagrać!
Więcej na blogu Zwykłej Matki