Vigo - recenzje

Nie wiem jak to robi Ultra-Pro, że praktycznie zawsze wygrywa cenowo z konkurencją. Nie mogę ich nie polecić.

Dawno, dawno temu, pierwsze kilkanaście kart w tym rozmiarze schowałem w przecięte na pół koszulki "standard", które miałem pod ręką. To było kiepskie rozwiązanie "na chwilę". Docelowo polecam dopasowanie rozmiaru koszulek do kart. To wygodne. Do tego Ultra-Pro są w rozsądnej cenie.

Jeśli wybieram koszulki w Rebelu to najczęściej są to właśnie "Ultra Pro". Dobre zabezpieczenie kart - za rozsądną cenę.

Bardzo dobra jakość w dobrej cenie.
W mojej ocenie powyższe dotyczy zresztą wszystkich koszulek "ULTRA-PRO".
Polecam.

Oryginalny Pandemic (2008) to dobra gra, która mimo upływu lat wciąż utrzymuje się bardzo wysoko (46 miejsce) w rankingu Board Game Geek. Wersja "Legacy" to jednak zupełnie nowa jakość - w niemal epicki sposób wzbogaca wrażenia w grze. Nie dziwi zatem fakt, że po kilku miesiącach od wydania tkwi na miejscu 2 we wspomnianym rankingu BGG. Po zakończeniu miesiąca od razu chce się zaczynać następny, a potem kolejny... W kolejnych rozgrywkach nie ma mowy o "rutynie" ani znużeniu. Wręcz przeciwnie, czy to 5, 12 czy 24 gra - w miarę rozwoju "kampanii" emocji nie tylko nie brakuje ale wręcz przybywa.

Warto wspomnieć, że nawet po zakończeniu kampanii możemy korzystać z gry jak z "podstawowego" Pandemic'a. Wersja "Legacy" jest droższa od podstawowej o ok 80 PLN. To oznacza, że za tą kwotę otrzymujemy "dodatkowo" rozgrywkę w trybie "Legacy", która jak dla mnie jest bezdyskusyjnie warta tej ceny.

Co więcej - zainteresowanych opcją "resetu" gry umożliwiającego powtórne rozegranie kampanii odsyłam do serwisu Board Game Geek - można tam już znaleźć zestaw do resetu ;) Co prawda nie jest to "oficjalny" dodatek tylko wersja "fan made", niemniej umożliwia powtórne rozgrywanie kampanii z wszystkim co się z tym wiąże ;) Można wypróbować inne strategie w starym gronie graczy lub zaprosić do gry nowe osoby.

Pandemic Legacy polecam zarówno fanom "Pandemii" jak i osobom, którym klasyczna wersja niekoniecznie przypadła do gustu.

Oryginalny Pandemic (2008) to dobra gra, która mimo upływu lat wciąż utrzymuje się bardzo wysoko (46 miejsce) w rankingu Board Game Geek. Wersja "Legacy" to jednak zupełnie nowa jakość - w niemal epicki sposób wzbogaca wrażenia w grze. Nie dziwi zatem fakt, że po kilku miesiącach od wydania tkwi na miejscu 2 we wspomnianym rankingu BGG. Po zakończeniu miesiąca od razu chce się zaczynać następny, a potem kolejny... W kolejnych rozgrywkach nie ma mowy o "rutynie" ani znużeniu. Wręcz przeciwnie, czy to 5, 12 czy 24 gra - w miarę rozwoju "kampanii" emocji nie tylko nie brakuje ale wręcz przybywa.

Warto wspomnieć, że nawet po zakończeniu kampanii możemy korzystać z gry jak z "podstawowego" Pandemic'a. Wersja "Legacy" jest droższa od podstawowej o ok 80 PLN. To oznacza, że za tą kwotę otrzymujemy "dodatkowo" rozgrywkę w trybie "Legacy", która jak dla mnie jest bezdyskusyjnie warta tej ceny.

Co więcej - zainteresowanych opcją "resetu" gry umożliwiającego powtórne rozegranie kampanii odsyłam do serwisu Board Game Geek - można tam już znaleźć zestaw do resetu ;) Co prawda nie jest to "oficjalny" dodatek tylko wersja "fan made", niemniej umożliwia powtórne rozgrywanie kampanii z wszystkim co się z tym wiąże ;) Można wypróbować inne strategie w starym gronie graczy lub zaprosić do gry nowe osoby.

Pandemic Legacy polecam zarówno fanom "Pandemii" jak i osobom, którym klasyczna wersja niekoniecznie przypadła do gustu.

Oryginalny Pandemic (2008) to dobra gra, która mimo upływu lat wciąż utrzymuje się bardzo wysoko (46 miejsce) w rankingu Board Game Geek. Wersja "Legacy" to jednak zupełnie nowa jakość - w niemal epicki sposób wzbogaca wrażenia w grze. Nie dziwi zatem fakt, że po kilku miesiącach od wydania tkwi na miejscu 2 we wspomnianym rankingu BGG. Po zakończeniu miesiąca od razu chce się zaczynać następny, a potem kolejny... W kolejnych rozgrywkach nie ma mowy o "rutynie" ani znużeniu. Wręcz przeciwnie, czy to 5, 12 czy 24 gra - w miarę rozwoju "kampanii" emocji nie tylko nie brakuje ale wręcz przybywa.

Warto wspomnieć, że nawet po zakończeniu kampanii możemy korzystać z gry jak z "podstawowego" Pandemic'a. Wersja "Legacy" jest droższa od podstawowej o ok 80 PLN. To oznacza, że za tą kwotę otrzymujemy "dodatkowo" rozgrywkę w trybie "Legacy", która jak dla mnie jest bezdyskusyjnie warta tej ceny.

Co więcej - zainteresowanych opcją "resetu" gry umożliwiającego powtórne rozegranie kampanii odsyłam do serwisu Board Game Geek - można tam już znaleźć zestaw do resetu ;) Co prawda nie jest to "oficjalny" dodatek tylko wersja "fan made", niemniej umożliwia powtórne rozgrywanie kampanii z wszystkim co się z tym wiąże ;) Można wypróbować inne strategie w starym gronie graczy lub zaprosić do gry nowe osoby.

Pandemic Legacy polecam zarówno fanom "Pandemii" jak i osobom, którym klasyczna wersja niekoniecznie przypadła do gustu.

Oryginalny Pandemic (2008) to dobra gra, która mimo upływu lat wciąż utrzymuje się bardzo wysoko (46 miejsce) w rankingu Board Game Geek. Wersja "Legacy" to jednak zupełnie nowa jakość - w niemal epicki sposób wzbogaca wrażenia w grze. Nie dziwi zatem fakt, że po kilku miesiącach od wydania tkwi na miejscu 2 we wspomnianym rankingu BGG. Po zakończeniu miesiąca od razu chce się zaczynać następny, a potem kolejny... W kolejnych rozgrywkach nie ma mowy o "rutynie" ani znużeniu. Wręcz przeciwnie, czy to 5, 12 czy 24 gra - w miarę rozwoju "kampanii" emocji nie tylko nie brakuje ale wręcz przybywa.
Warto wspomnieć, że nawet po zakończeniu kampanii możemy korzystać z gry jak z "podstawowego" Pandemic'a. Wersja "Legacy" jest droższa od podstawowej o ok 80 PLN. To oznacza, że za tą kwotę otrzymujemy "dodatkowo" rozgrywkę w trybie "Legacy", która jak dla mnie jest bezdyskusyjnie warta tej ceny.
Co więcej - zainteresowanych opcją "resetu" gry umożliwiającego powtórne rozegranie kampanii odsyłam do serwisu Board Game Geek - można tam już znaleźć zestaw do resetu ;) Co prawda nie jest to "oficjalny" dodatek tylko wersja "fan made", niemniej umożliwia powtórne rozgrywanie kampanii z wszystkim co się z tym wiąże ;) Można wypróbować inne strategie w starym gronie graczy lub zaprosić do gry nowe osoby.
Pandemic Legacy polecam zarówno fanom "Pandemii" jak i osobom, którym klasyczna wersja niekoniecznie przypadła do gustu.

Dla osób, które znają i lubią Galaxy Truckera - zdecydowanie polecam ten minidodatek. Dzięki niemu możemy rozegrać na planszy specjalne misje (zlecenia), dostępne dotąd tylko w mobilnej aplikacji Galaxy Trucker.
W pudełku znajdziemy dodatkowe "specjalne" komponenty do budowy statków i karty "superkryzysów" ;) czyli wyjątkowo trudne przygody, na które natkniemy się w trakcie lotu.
Kluczowym elementem dodatku są karty misji. Oprócz klimatycznego opisu i fotki zleceniodawcy, każda karta zawiera listę specjalnych komponentów używanych do budowy statku w tej misji, opis dodatkowych warunków i nagrody za jej ukończenie.
Dodatek może jest "mini" ale za to urozmaicenie jakie wprowadza do gry jest "mega". Każda partia z misją jest w pewnym sensie zupełnie inną grą mimo, że to ciągle ten sam stary dobry Galaxy Trucker ;)
"Misje" można łączyć z każdym z wcześniej wydanych dodatków chociaż szczerze mówiąc podnoszą poziom trudności podstawowej gry na tyle, że jeśli do misji dodamy więcej utrudnień typu "trudna trasa" czy "nieczyste zagrania" to otrzymamy już prawdziwy hardcore :) Zatem - łączyć na własną odpowiedzialność ;)

Są takie gry, o których nie da się chyba powiedzieć wiele złego. Szybko stają się bestsellerami, większość fanów planszówek miała okazje je poznać, a prawie każdy o nich słyszał. Small World to jedna z nich.
Świat jest za mały dla wielu ras a każda ma wielkie aspiracje więc szybko dochodzi do konfrontacji i licznych interakcji w walce o dominację i ostateczne zwycięstwo :)
Jednym ze znaków rozpoznawczych Small World jest losowe łączenie rasy i unikalnej cechy specjalnej. W pudełku mamy 14 różnych ras i 20 zdolności specjalnych co sprawia, że w każdej rozgrywce pojawią się inne kombinacje i każda partia będzie niepowtarzalna.
Do tego gra jest tak wyskalowana, że w praktyce możliwości rozwoju każdej cywilizacji kończą się w trakcie trwania rozgrywki. To druga cecha charakterystyczna Small World. Rozstajemy się z naszą cywilizacją skazując ją tym samym na wymieranie i wybieramy sobie kolejną, którą kontynuujemy grę. Czynimy to bez żalu, bo z wcześniejszej - wymierającej cywilizacji również czerpiemy korzyści tak długo, jak utrzymuje się na planszy. Wybór właściwego momentu, na dokonanie takiej zmiany może bardzo pomóc w ostatecznym zwycięstwie.
Projekt i wykonanie gry uznaję za bezbłędne. Jakość elementów robi wrażenie. Wszystkie żetony są bardzo starannie wykończone, grafika jest efektowna i klimatyczna. W pudełku nie zabrakło specjalnie zaprojektowanej (dobrze zaprojektowanej) wypraski, dzięki której nie tracimy czasu na rozkładanie elementów przed grą i sprzątanie po jej zakończeniu.
Zasady są łatwe do wytłumaczenia i zrozumienia więc nowi gracze szybko się wdrożą i pierwsza rozgrywka przyniesie nie mniej rozrywki niż kolejne. Rywalizacja doświadczonych graczy będzie odpowiednio większym wyzwaniem i dostarczy nie mniej satysfakcji niż pierwsze gry po rozpakowaniu "pancernej paczki" od Rebela :)
Z czystym sumieniem polecam Small World - zarówno na własną półkę jak i na prezent (5/5)

Trzy lata lub 12 pór roku tudzież 36 miesięcy. Tyle czasu potrwa rywalizacja najlepszych magów królestwa Xiddit zanim wyłoniony zostanie zwycięzca - przyszły Arcymag.
Rewelacyjna gra! Dołączyła do mojej "ścisłej czołówki" i wcale nie boi się konkurencji ze strony uznanych hitów takich jak Rune Wars, Twilight Imperium, Battlestar Galactica, Posiadłość Szaleństwa czy Thunderstone. Fakt, należy do tych "lżejszych". To prawda - bardzo łatwe do zrozumienia zasady czynią ją idealną do tego, żeby krzewić zainteresowanie planszówkami wśród nawet zupełnie początkujących czarodziejów. Ale nie oznacza to wcale, że nie będzie stanowić wyzwania dla bardziej doświadczonych, wytrawnych magów. Do dyspozycji mamy bowiem trzy dobrze przemyślane i zbalansowane poziomy trudności.
Dla początkujących - na start - polecam najprostszy tryb gry, w którym każdy mag otrzyma jedną ze specjalnie zaprojektowanych, "gotowych" talii złożonych z 9 doskonale ze sobą "współpracujących" kart. Wystarczy przeczytać opis działania tych 9 zaklęć i wszystko - gramy jak równy z równym.
Dwa trudniejsze warianty dają coraz więcej (znacznie więcej) możliwości planowania strategii rozgrywki podczas budowania talii.
Jedną z cech rozpoznawczych tej gry jest unikalny przypominający tarczę zegara, podzielony na 12 miesięcy (i 4 pory roku) kalendarz, który mimo licznych tajemniczych symboli staje się intuicyjny i zrozumiały po minucie wyjaśnienia zasad.
No i wreszcie turlamy tymi rozbrajającymi kośćmi mocy w kolorach 4 pór roku. Nie znam nikogo, kto nie zwróciłby na nie uwagi. Duże, czytelne i bardzo starannie wykonane, stanowią samo serce mechaniki gry. W zależności od wyrzuconego zestawu symboli dają moc potrzebną do rzucania czarów, zdolność do rzucenia kolejnych zaklęć, możliwość transmutacji many w niezbędne do zwycięstwa kryształy lub nowe zaklęcie (kartę). Turlamy tyloma kośćmi ilu mamy magów plus jedną. W kolejności każdy wybiera dla siebie jedną. Tą najbardziej dla niego korzystną. Ale jednocześnie może tą której najbardziej będzie potrzebował najgroźniejszy rywal. Warto też pamiętać, że ostatnia - niewybrana kość zdeterminuje czy ta runda zabierze jeden, dwa czy może aż trzy miesiące z cennego czasu trwania turnieju.
Gra imponuje idealną w mojej ocenie jakością wydania. Wszystko tutaj jest przemyślane, "dopieszczone" do granic dopieszczenia i robi pozytywnie piorunujące wrażenie - zwłaszcza na osobach, przed którymi chcielibyśmy otworzyć wrota planszówkowego świata. A przecież nigdy nie ma drugiej szansy na to, żeby zrobić "pierwsze wrażenie" ;) Komponenty wykonane są bardzo starannie z naprawdę dobrej jakości materiałów. W pudełku - doskonale zaprojektowana wypraska do ich przechowywania zabezpiecza wszystko przed uszkodzeniami i ułatwia przygotowanie gry oraz spakowanie w ciągu dosłownie kilku minut. Przejrzysta instrukcja, łatwe do wytłumaczenia zasady oraz atrakcyjność i grywalność samej mechaniki to kolejne plusy.
A minusy?
< myśli ..... >
Może grafika... Rzecz gustu więc mimo, że obiektywnie bajecznie kolorowa, dopracowana i wysokiej jakości to nie każdego zachwycą słodkie stworki tonące w fioletach, różach czy błękitach. Jednak wszystkim, którzy narzekają na oprawę graficzną w "Seasons" poradziłbym porównać ją z grafiką np. w bądź co bądź "uznanym" już Eclipse ;) Nie szata zdobi grę... No może i zdobi ale moim zdaniem najbardziej liczy się "dusza" ;)

Mamy tu wszystko w jednym: "topowe" wykonanie, trochę "deckbuildingu" i karciane "kombosy", turlanie kostkami klasy "jumbo" i punkty zwycięstwa ;) A przy tym naprawdę bardzo dużo "klimatu". Chyba nikt się przy tej grze nie nudzi. Dlatego oceniam ją na 5/5

Trzy lata lub 12 pór roku tudzież 36 miesięcy. Tyle czasu potrwa rywalizacja najlepszych magów królestwa Xiddit zanim wyłoniony zostanie zwycięzca - przyszły Arcymag.
Rewelacyjna gra! Dołączyła do mojej "ścisłej czołówki" i wcale nie boi się konkurencji ze strony uznanych hitów takich jak Rune Wars, Twilight Imperium, Battlestar Galactica, Posiadłość Szaleństwa czy Thunderstone. Fakt, należy do tych "lżejszych". To prawda - bardzo łatwe do zrozumienia zasady czynią ją idealną do tego, żeby krzewić zainteresowanie planszówkami wśród nawet zupełnie początkujących czarodziejów. Ale nie oznacza to wcale, że nie będzie stanowić wyzwania dla bardziej doświadczonych, wytrawnych magów. Do dyspozycji mamy bowiem trzy dobrze przemyślane i zbalansowane poziomy trudności.
Dla początkujących - na start - polecam najprostszy tryb gry, w którym każdy mag otrzyma jedną ze specjalnie zaprojektowanych, "gotowych" talii złożonych z 9 doskonale ze sobą "współpracujących" kart. Wystarczy przeczytać opis działania tych 9 zaklęć i wszystko - gramy jak równy z równym.
Dwa trudniejsze warianty dają coraz więcej (znacznie więcej) możliwości planowania strategii rozgrywki podczas budowania talii.
Jedną z cech rozpoznawczych tej gry jest unikalny przypominający tarczę zegara, podzielony na 12 miesięcy (i 4 pory roku) kalendarz, który mimo licznych tajemniczych symboli staje się intuicyjny i zrozumiały po minucie wyjaśnienia zasad.
No i wreszcie turlamy tymi rozbrajającymi kośćmi mocy w kolorach 4 pór roku. Nie znam nikogo, kto nie zwróciłby na nie uwagi. Duże, czytelne i bardzo starannie wykonane, stanowią samo serce mechaniki gry. W zależności od wyrzuconego zestawu symboli dają moc potrzebną do rzucania czarów, zdolność do rzucenia kolejnych zaklęć, możliwość transmutacji many w niezbędne do zwycięstwa kryształy lub nowe zaklęcie (kartę). Turlamy tyloma kośćmi ilu mamy magów plus jedną. W kolejności każdy wybiera dla siebie jedną. Tą najbardziej dla niego korzystną. Ale jednocześnie może tą której najbardziej będzie potrzebował najgroźniejszy rywal. Warto też pamiętać, że ostatnia - niewybrana kość zdeterminuje czy ta runda zabierze jeden, dwa czy może aż trzy miesiące z cennego czasu trwania turnieju.
Gra imponuje idealną w mojej ocenie jakością wydania. Wszystko tutaj jest przemyślane, "dopieszczone" do granic dopieszczenia i robi pozytywnie piorunujące wrażenie - zwłaszcza na osobach, przed którymi chcielibyśmy otworzyć wrota planszówkowego świata. A przecież nigdy nie ma drugiej szansy na to, żeby zrobić "pierwsze wrażenie" ;) Komponenty wykonane są bardzo starannie z naprawdę dobrej jakości materiałów. W pudełku - doskonale zaprojektowana wypraska do ich przechowywania zabezpiecza wszystko przed uszkodzeniami i ułatwia przygotowanie gry oraz spakowanie w ciągu dosłownie kilku minut. Przejrzysta instrukcja, łatwe do wytłumaczenia zasady oraz atrakcyjność i grywalność samej mechaniki to kolejne plusy.
A minusy?
< myśli ..... >
Może grafika... Rzecz gustu więc mimo, że obiektywnie bajecznie kolorowa, dopracowana i wysokiej jakości to nie każdego zachwycą słodkie stworki tonące w fioletach, różach czy błękitach. Jednak wszystkim, którzy narzekają na oprawę graficzną w "Seasons" poradziłbym porównać ją z grafiką np. w bądź co bądź "uznanym" już Eclipse ;) Nie szata zdobi grę... No może i zdobi ale moim zdaniem najbardziej liczy się "dusza" ;)

Mamy tu wszystko w jednym: "topowe" wykonanie, trochę "deckbuildingu" i karciane "kombosy", turlanie kostkami klasy "jumbo" i punkty zwycięstwa ;) A przy tym naprawdę bardzo dużo "klimatu". Chyba nikt się przy tej grze nie nudzi. Dlatego oceniam ją na 5/5

Dodatek świetnie wzbogacający świetną grę. Duża różnorodność nowych podzespołów do statku, wiele nowych kart i rozwinięcia zasad bardzo urozmaicają rozgrywkę starym "galaxy truckerom". Małym minusem może być tutaj (ewentualna) potrzeba wyłowienia z masy komponentów większości elementów dodatku przed grą z nowymi graczami. Wszystko zależy czy chcemy tłumaczyć "nowym" zasady w superprostej i przejrzystej wersji z podstawki czy od razu "rzucać na głęboką wodę" ;)
Podziękowania dla Rebela za połączony zestaw podstawka+dodatek.

Bardzo dobra gra. Grywalna, niepowtarzalna i arcyrozrywkowa. Mechanika jest przemyślana, przejrzysta i zbalansowana, zasady - mimo na pozór przytłaczającej ilości różnych modułów statku - są wbrew pozorom łatwe do wytłumaczenia nowym graczom. Nic dziwnego, że jest tak popularna ;)
Jak wspomniał wcześniej w komentarzu CMDR_Blue_R : "wszyscy wygrywają, tylko 1 wygrywa bardziej" :D (like!)

Na uwagę zasługują nowe scenariusze, mapy i karty - jak zwykle wzbogacające zestaw. Do tego nowe zombiaki i postacie. To bardzo dobry i jak zwykle doskonale wydany dodatek, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gra z poprzednimi jest już wystarczająco dobra ;) Słowem - polecam z czystym sumieniem ale niekoniecznie jako absolutnie konieczny składnik kompletu "LNoE".

Szacunek i "like" dla kolegi Rafała za bardzo wyczerpujący i moim zdaniem w 100% trafny opis w komentarzu poniżej. Rzeczywiście "Timber Peak" można z czystym sumieniem polecić jako podstawkę.
Najbardziej do gustu przypada mi tutaj mechanika zdobywania doświadczenia i "rozwoju" postaci. Nowe scenariusze, elementy planszy, postacie i karty wzbogacają grę ale szkoda, że jednocześnie wydawca w ten sposób drugi raz sprzedaje również to samo co w pierwszym pudełku z serii.
Jakość wykonania jak zwykle wybitna - "na szóstkę".

Jako fan serii "LNoE" i rewelacyjnego klimatu gry nie mogę nie polecić również tego dodatku. Nowe talie i rozwinięcia zasad sprawdzają się świetnie. Do tego dostajemy też nowe scenariusze. Pudełko moim zdaniem jak najbardziej warte swojej ceny.

Bardzo dobry dodatek. Utrzymuje świetny klimat "podstawki" i dodatkowo wzbogaca o nowe scenariusze i karty. Krótki, szybki miniscenariusz to świetny pomysł. Świetnie się sprawdza jako "wstępniak", np. do wprowadzenia nowego gracza w zasady. Polecam bez wahania.

Naprawdę świetna gra. Wystarczająco prosta, żeby szybko wprowadzić nowego gracza w zasady i wystarczająco przemyślana, żeby dostarczyć dużo satysfakcji i rozrywki w najczystszej postaci. Do tego dodajemy perfekcyjną wręcz jakość wykonania - na "szóstkę". Zgadzam się z autorami wcześniejszych komentarzy i absolutnie polecam!

Nie sposób nie polecić tego dodatku fanom serii chociaż w mojej subiektywnej ocenie wypada on nieco gorzej niż Exodus i Świt. O szczegółach wiele już napisano we wcześniejszych komentarzach i nie sposób się nie zgodzić z faktami. Nowe postacie, karty no i rzecz jasna sam tytułowy Pegasus jeszcze wzbogacają kultowe już BSG.