Rednar - recenzje
Pierwszy z dwóch (wydanych dotychczas) scenariuszy stand-alone (czyli takich, które można rozgrywać jako "przystanek" w kampanii lub poza kampanią, jako pojedynczą grę). I jest to scenariusz bardzo udany, choć dla mnie wygrywa (o włos) "Carnevale of Horrors".
Świetny jest tu przede wszystkim mokry, duszny, bagnisty klimat Nowego Orleanu i okolic. Wałęsanie się nocą po moczarach, pijawki i aligatory (a to dopiero początek niespodzianek)... I nieuchwytny rougarou, który biega po mapie, co rusz wyrywając się obławie.
Na dodatek dwie zupełnie różne możliwości zakończenia scenariusza. Cud, miód i orzeszki! Polecam.
Fantastyczny scenariusz stand-alone dla wszystkich fanów AH LCG. Ze wszystkich, które się dotąd ukazały, chyba mój ulubiony - świetna mechanika poruszania się w kółko razem z karnawałem, presja czasu, wrogowie gubiący się w tłumie... Miodzio, a jeszcze to zakończenie! Nie chcę spoilerować, ale naprawdę warto - jest tu czysto lovecraftowskie szaleństwo ;)
Dobry, solidny produkt
Zacznijmy od kart graczy - kilka naprawdę niezłych, na czele z fioletowym bohaterem, księciem Imrahilem, zachęcającym do szybkiego "mielenia" mięsa armatniego w postaci tanich sprzymierzeńców.
Sam scenariusz ciekawy, na pewno inny - wymusza na graczu konkretne podejście, zawężając nieco pulę kart, ale robi to w sposób wyjątkowo tematyczny, a to osobiście bardzo lubię. Nie jest to najlepszy dodatek w cyklu, ale też z pewnością nie najgorszy - polecam z solidną "czwórą".
Jak dla mnie ideał :)
Pomimo pewnych obaw wynikających z kilku niepochlebnych opinii, uważam, że mata jest świetna - mnie trafił się dobry egzemplarz, o ładnych, nasyconych kolorach. Rozdzielczość nadruku pewnie mogłaby być odrobinę wyższa, ale naprawdę nie jest źle.
Mata duża, w grze solo wystarcza na karty gracza, jak i scenariusza, zdecydowanie klimatyczna.Nie mam uwag do grubości (choć rzeczywiście mniejsze maty są nieco grubsze) - jak na zastosowanie jest odpowiednia. Ogólnie rzecz biorąc, szczerze polecam, szczególnie że za niewiele wyższą cenę dostajemy matę dwa razy większą od standardowych.
Jak dla mnie ideał :)
Lubicie gry solo? Nie mogliście lepiej trafić!
"Sylvion" nie jest grą szczególnie złożoną czy ciężką, ale dla osób, które od czasu do czasu mają ochotę ułożyć sobie "pasjansa" - będzie propozycją jak znalazł.
"Sylvion" to właściwie tower defense game w świecie Oniverse; rozgrywka w wersji zaawansowanej (odpuśćcie sobie tę prostą podstawową!) składa się z dwóch części: budowy talii (spokojnie, sam proces budowania jest dość prosty, intuicyjny i szybki), a następnie obrony lasu przed żywiołami ognia. Wykładamy karty, zagrywamy akcje, leczymy drzewka - słowem, robimy wszystko, żeby po zakończonej rozgrywce las rozkwitał :)
Gra się szybko, ale nie bezmyślnie, każda runda oferuje ciekawe decyzje. Dodatkowo, jak to w grach tego autora, w pudełku są opcjonalne rozszerzenia, które czynią grą trudniejszą/bardziej złożoną, jeśli ktoś pragnie wyzwania. Ogólnie rzecz biorąc, polecam! Nie komentuję trybu dwuosobowego, ponieważ nie miałem okazji tak grać.
Dobry, solidny produkt
Gra kupiona po powodzeniu "Zakazanej Wyspy" w mojej "grupie" ;) (ojciec + córka lat 5).
"Forbidden Desert", choć nie brak mu podobieństw do młodszej siostry, to gra inna; bardziej złożona i ciekawsza, na pewno też trudniejsza. Jeżeli podobała ci się koncepcja "Zakazanej Wyspy", ale gra była dla ciebie zbyt prosta - "Forbidden Desert" możesz kupować niemal w ciemno. Mechanika burzy piaskowej jest ciekawa i tematyczna (spodoba się szczególnie młodszym graczom), decyzji do podjęcia sporo. Na dodatek współpraca graczy jest jeszcze ważniejsza niż wcześniej, wręcz kluczowa, jeżeli chcą przetrwać w trudnych pustynnych warunkach.
Polecam fanom gier kooperacyjnych - wciąż stosunkowo prostych, ale obfitujących w dylematy - a także rodzicom grającym z dziećmi. Gra jest przede wszystkim piękna, przemawia do wyobraźni, a oprawa graficzna nie jest wyłącznie wydmuszką - kryje się za nią bardzo solidna mechanika.
W porządku, bez rewelacji
Całkiem niezłe party game, w którym "party" to słowo klucz - specyficzna gra na refleks, wymagająca rozbawionego towarzystwa, krzyków, śmiechu, jęków zawodu i walenia rękami po stole. Jak łatwo się domyślić, przy "wspomagaczach" robi się jeszcze weselej ;)
Ja bardzo lubię, ale tylko jeśli mam dobry humor - podoba mi się bardziej od chociażby takiego "Jungle Speeda", bo wymaga nie tylko refleksu, ale czasami także odrobiny strategii. Tylko uwaga - w drętwym towarzystwie gra będzie spektakularną porażką.
Dobry, solidny produkt
Nie miałem okazji pograć w "Rialto" zbyt wiele, bo w naszej grupie nie przyjął się zbyt dobrze, a mówię to jako fan gier Stefana Felda.
"Rialto" jest grą inną od jego sztandarowych, cięższych tytułów - z pewnością lżejszą, niemalże rodzinną, z mniejszą liczbą "zębatek" i zazębiających się mechanik. Jest za to całkiem sporo interakcji, jak to w grach opartych na mechanice area control, jest co nieco móżdżenia i różne sposoby podejścia do rozgrywki. Czyli w sumie jest dobrze... ale dość blado na tle innych dokonań tego autora.
Jeżeli ktoś szuka lżejszego euro o eleganckich zasadach i niezbyt długim czasie rozgrywki, "Rialto" jak najbardziej polecam. Miłośnikom "Trajana", "Bora Bora" czy "Aquasphere" raczej odradzam, ponieważ może ich spotkać rozczarowanie. Gra zdecydowanie z gatunku: zagraj u znajomego, zanim kupisz.
Jak dla mnie ideał :)
Najlepsze jakościowo koszulki do gier. Grube, dobra przeźroczystość, solidne, przyjemnie się w nich tasuje. Minusy? Drogie! :) Chyba najdroższe ze wszystkich znanych mi koszulek. Za to dobrze trzymają rozmiary, więc warto brać do gier, do których spodziewamy się dodatków.
Jak dla mnie ideał :)
Najlepsze jakościowo koszulki do gier. Grube, dobra przeźroczystość, solidne, przyjemnie się w nich tasuje. Minusy? Drogie! :) Chyba najdroższe ze wszystkich znanych mi koszulek. Za to dobrze trzymają rozmiary, więc warto brać do gier, do których spodziewamy się dodatków.
Dobry, solidny produkt
Jedne z moich ulubionych koszulek. Świetna jakość, nieco tańsze od koszulek FFG i zwykle ciut lepiej dopasowane. Na minus malutki hologram - mnie on zupełnie nie przeszkadza, ale wiem, że niektórzy na niego narzekają. Dobra przeźroczystość, wytrzymałe.
Ultra Pro zdarzają się różnice rozmiarowe - nie takie, które by uniemożliwiły zapakowanie kart, ale przy łączeniu np. kart z dodatku i gry podstawowej czuć w palcach, że nie są równe.
Dobry, solidny produkt
Równie dobre co koszulki FFG, a przy tym ciut tańsze. Polecam, choć zastrzegam, że zdarzają się czasem drobne (ale wyczuwalne) różnice w rozmiarach między poszczególnymi partiami produktu.
Mój złoty Graal z kategorii gry solo.
Fantastyczna karcianka, czerpiąca wszystko co najlepsze z "Władcy pierścieni LCG" i "Netrunnera". Mocniejszy nacisk położony na narrację, budowanie talii nieco ułatwione, ale wciąż ciekawe, a do tego fantastyczny system ulepszania talii za zdobyte punkty doświadczenia. Pojedynczy scenariusz trwa ok. 45 minut, więc gra nie jest wymagająca czasowo.
A poza tym... klimat, klimat i jeszcze raz klimat! Chcesz być przypakowanym detektywem z całym arsenałem pod pachą, proszę bardzo; chcesz grać jako porzucona sierota, kryjąca się po kątach - wcale nie stoisz na przegranej pozycji.
Polecam wszystkim fanom kooperacyjnych karcianek i gier z uniwersum Mitów. Co prawda nie jest tanio za to, co dostajemy w zestawie podstawowym, a dodatków chwilowo brakuje, ale to tylko kwestia czasu, gdy FFG zasypie graczy nowymi kampaniami, pojedynczymi scenariuszami i innymi bajerami :)
Eurogra spotyka się z ameritrashem. Górą z pojedynku wychodzi eurogra, ale elementy ameritrashu wprowadzają ciekawe elementy, niespotykane w "kanonicznych" eurograch.
Pomimo sporej liczby elementów (w pierwszej chwili mogą przytłaczać, szczególnie mało doświadczonych graczy) gra jest stosunkowo prosta, co stanowi jej niewątpliwą zaletę. Akcje są szybkie, przestoje niewielkie, wyborów w każdej turze tylko kilka, ale wszystkie ciekawe. Z początku dominuje ekonomia: rozwijamy swoją frakcję, mając w głowie kilka celów, choć wraz z rozprzestrzenianiem się frakcji na planszy konflikty stają się nieuniknione.
No właśnie, konflikty. Niech nikogo nie zmylą grafiki i klimat - bitew jest tu niewiele, choć potrafią napsuć krwi. Mechy służą raczej do szachowania przeciwników, ale napięcie zawsze wisi w powietrzu - nigdy nie wiadomo, kiedy przeciwnik zdecyduje się wykonać natarcie.
Mimo to, gra się w "Scythe" bardziej jak w eurogrę i zwykle zwycięzcą jest ten, kto swoje ruchy najlepiej zoptymalizował. Gra dobra, choć na pewno nie odkrywcza; polecam w szczególności tym, którzy mają ochotę odkrywać bardziej złożone eurogry, ale nie pogardzą też klimatem i szczyptą konfrontacji.