Mickq13 - recenzje
Dobry, solidny produkt
Środowisko nieco podobne do Insula Primalis, i o podobnym stopniu upierdliwości;) świetny stosunek ceny do wartości, żal nie miec - dla każdego fana Multiświata rzecz obowiązkowa.
Dobry, solidny produkt
Pierwszy złoczyńca, z którym udało się wygrać tercetowi Legacy&Haka&Wraith w Metropolis. Nie podchodziły mu pułapki, ale przeczuwam, że jeszcze się zemści ;P
Polecam. Za te pieniądze polecam szczególnie!
ps. była to trzecia gra w ogóle; bilans 2:1 dla złych.
Jak dla mnie ideał :)
Cóż, wszystko wskazuje na to, że zakupiłem następcę Thunderstone'a - póki co jestem pod wrażeniem zawartości. 578 kart (zakoszulkować!), grafika urzeknie chyba każdego miłośnika komiksów, zasady proste, ale - uwaga! - czasem niełatwe do zastosowania w praktyce, bowiem "sporo się dzieje panie dziejaszku..." na stole; nagle okazuje się że dodawanie, odejmowanie i mnożenie jeszcze nigdy nie było tak skomplikowane;)
W tym miejscu chcę podziękować @Filozofowi za podanie namiarów na Spiff'a - nieocenioną bowiem pomoc merytoryczną otrzymałem z jego przewodnika po Multiświecie.
Równie ważne (dla mnie) jest to, że można grać w pojedynkę. Dwie pierwsze gry (Legacy&Bunkier&Wraith vs Baron Blade u dinozaurów oraz Legacy&Ra&Tachion vs. Omnitron w Metropolis) zakończone porażkami, ale wydaje mi się , że 4 herosów zbyt łatwo wygra ze złoczyńcą, chyba, że wtedy użyjemy wersji Advanced. Tak , czy siak - za wcześnie bym mógł wyrokować o tym , przeciw komu kim grać, i gdzie - ale gra zapowiada się na najlepszy wypełniacz zimowych wieczorów.
Dobry, solidny produkt
Kolejne, dobre urozmaicenie gry. Za tą cenę grzech nie mieć. Moim zdaniem wnosi więcej do gry niż komar i biedronka razem wzięte.
Dla fanów rzecz obowiązkowa - ba, jestem przekonany, że nawet nie trzeba ich do zakupu namawiać. Dla zaczynających zabawę w munchkinowanie również rzecz przydatna - wszak można używać jeno talii z Pszetfietsznymi ;) a jak załapią zarazę, tfu!,- bakcyla, to i inne talie dokupić mogą.
Zresztą dowolność mieszania talii jest zarówno zaletą największą , jak i bolączką wielką, bo mieszanie "na pałę" jak leci wszystkiego ze wszystkim kończy się nie tylko rozmyciem tematu, ale i rozgrywka staje się mniej intensywna. Dlatego mieszanie polecam graczom już nieco ogranym.
Niezły filler imprezowy, ale proponuję jedno posiedzenie ograniczyć do max. 3 gier, bo łatwo się przesycić. Niemniej oglądanie trzeźwych znajomków bełkocących jak za dawnych lat (nietrzeźwości) - cofa czas;)
We właściwym gronie - polecam. Jak ktoś się boi wygłupić, niech nie siada do stołu.
Doskonała przepychanka - a dla kogoś, kto jak ja, pamięta stan wojenny - zarówno immersja jak i metagra wchodzą na wyższy poziom.
Banalne zasady, prosta nauka nowych graczy, od czasu do czasu salwy śmiechu, czasem warknięcie na współgracza - jednym słowem polecam!
Należy się jeszcze słowo o wykonaniu - kiedyś tak by to wyglądało normalnie - dziś stworzenie planszy i kart ze śladami po kawie, oraz ogólna, założona "bieda" kolorystyczna musiały być nie lada wyzwaniem - ale te "zaniedbane" komponenty doskonale budują nastrój.
BGG 7/10
Dodatek KONIECZNY wręcz dla każdego fana (i nie tylko). Sympatyczne rozszerzenie pozwalające zapomnieć na chwilę o monotonii Krainy Zewnętrznej. Tylko ten władca orłów na końcu szlaku trochę bruździ... ;) Kilka nowych postaci jak zwykle pozwala na chwilę zabawy z farbkami.
Stół przestał nadążać za rozszerzeniem planszy już przy Podziemiach, teraz brakować zaczyna dywanu :D
Dodatek KONIECZNY wręcz dla każdego fana (i nie tylko). Sympatyczne rozszerzenie pozwalające zapomnieć na chwilę o monotonii Krainy Zewnętrznej. Pamiętajmy jednak, że aby zanurzyć się w lochu Bohater nie może być zupełnym świeżakiem, bo polegnie tuż za zejściem. Kilka nowych postaci jak zwykle pozwala na chwilę zabawy z farbkami.
I tylko stół przestał nadążać za rozszerzeniem planszy.... a to dopiero pierwszy narożnik obstawiony;)
Ot, dodatek nieco koloryzujący rozgrywkę, można go mieć, nie trzeba (o ile nie jest się telemaniakiem). Najmniej wnoszący nowych elementów do mechaniki z małych dodatków - po prostu kilku ciekawych Bohaterów i trochę kart. Jak pozostałe - dodatek miły, ale niekonieczny. Ale ja go mam;P
Ot, dodatek nieco koloryzujący rozgrywkę, można go mieć, nie trzeba (o ile nie jest się telemaniakiem). Cykle dnia/nocy są ciekawym urozmaiceniem ale sam Wilkołak raczej miałki. Odradzam łączenie w jednej rozgrywce ze Żniwiarzem - lawina zasadek zabija grywalność.
Ot, dodatek nieco koloryzujący rozgrywkę, można go mieć, nie trzeba (o ile nie jest się telemaniakiem). Aby skrócić grę należy częściej aktywować Żniwkę, bo zbyt rzadko ma on okazję namieszać. Odradzam łączenie w jednej rozgrywce z Wilkołakiem - lawina zasadek zabija grywalność.
Rozwijająca gra - zwłaszcza zdolności negocjacyjne dotyczące istnienia słów;P
A tak serio to można w to grać jedynie z klepsydrą odmierzającą 1 minute - inaczej jesteśmy skazani na oglądanie wewnętrznej walki uczestników, która potrafi potrwać i 15minut.
Jak grać to tylko na czas!
Ta gra to imprezowy faworyt kilkorga moich znajomych, ale absolutnie nie mój. Jakoś dławi mnie to mielenie kart i gdyby nie owi znajomi chętnie bym się tego pozbył. Nic mnie nie urzeka w tej grze - ani klimatu nie łapię, ani "paranoi", ani nic.... Ale dopóki czasem są chętni do gry, mówię: dobra, teraz Sabotażysta, a za chwilę... coś innego.
W tej kategorii nie jest liderem, ale grać się da i to nawet całkiem przyjemnie, cztery scenariusze, trochę kombinowania i tyle. Byle nie za często bo się zużyje. Sympatyczna gra no i toczy się w świecie Terrinoth;)
Mieszane mam uczucia co do tej gry - niby wszystko dobrze pomyślane i ułożone, a jednak coś nie bangla.... Nie sposób pominąć faktu, że dotąd ani razu nie uratowaliśmy statku - po prostu marynarze (i my) byliśmy zbyt nawaleni, by cokolwiek naprawiać. Za każdym razem kończymy jako pokarm dla rybek;) Kiedyś wyniosę z domu cały alkohol i spróbujemy. Chociaż nie... na trzeźwo ta gra jest nie do zniesienia....
Niewiarygodnie dobra gra... w wersji na smartfona. Planszowa jest fajniejsza, ale kontrolowanie wszystkich efektów i ataków jednocześnie występujących w poszczególnych fazach inicjatywy skutecznie psuła mi radość z gry. Na szczęście pojawił się Big Daddys Creations i zdjął mi z głowy sporo zachodu. Na starość stałem się wygodny. Wersja elektroniczna ma jedną wadę - nie jest planszówką...
BGG 9/10
Podstawą Munchkina jest.... odpowiednie towarzystwo. W nieodpowiednim szybko na wierzch wychodzą resentymenty i zadry z przeszłości a gra staje się udręką. Niemniej gdy dobierze się odpowiednia ekipa, dodatkowo zmiękczona %mi, pojawia się magia. Czasem nawet miecz;)
Przesympatyczna kreska Kovalica jest wystarczającym argumentem za ta grą a dodanie do niej doskonałego spolszczenia czyni ją pozycją obowiązkową.
Ja do swoich rozgrywek wprowadziłem zasadę znaną z Kolejki - gracz, który nie dołożył karty do tych już leżących na stole, nie będzie miał już takiej szansy. Pozwala to uniknąć "szachowania się", które po chwili zaczyna przypominać klasyczny "Mexican standup" . Co ważniejsze, wszyscy gracze bez wahania uznali ta zasadę za sensowną - zmniejsza ona co prawda poziom "munchkinowania" - ale czasem poziom chaosu wkradający się dzięki zasadzie, że ostatnie słowo należy do właściciela (nie mam tej gry...) był nie do zniesienia.
Bakelitowe hexy urzekły mnie estetyką, klarowne reguły głębią a tkwiący potencjał oczarował. Etui pozwalające zabrać Rój na piwko, możliwość rozegrania tam kilku partyjek bez obaw, że rozlany płyn coś uszkodzi dodatkowo zwiększa poziom relaksu. Oczywiście Komar i Biedronka są niezbędne.
Kategoria "easy to learn, hard to master".
BGG 8/10
Towarzyski "blockbuster", nawet znajomi, którzy z początku podchodzili do gry jak pies do jeża - kwadrans później wściekle licytowali potrzebne sadzonki. Wstyd nie mieć - a dzięki małemu pudełku miły towarzysz wycieczek.