ZAJEFAJNA GRA !!! 6/5 TYLKO CZEKAC NA DODATKI :)
Jak dla mnie ideał :)
Po rozegraniu 15stu partii w 2 i 4 osobowych składach nadszedł czas na kilka słów podsumowania.
Na początku należy podkreślić, że jest to gra przygodowa. Mamy trzy rodzaje kart przygód, dzięki czemu możemy poszukiwać przygód, gdzie najczęściej musimy iść w określone miejsce i wykonać jakiś test. Możemy próbować sił w potyczkach z przeciwnikami jednak nie należy myśleć, że będą proste – na początku mamy 3 żetony przeciwko 5ciu w dodatku kierowanych przez innego gracza, z którym ściągamy się w wyścigu o potyczkę z wielkim złoczyńcą. Kto pierwszy go ubije – wygrywa. Trzeci rodzaj przygód to spotkania, które najczęściej rozstrzygamy od razu lub we wskazanym miejscu przez test atrybutów. Jak widać, mamy 3 ścieżki rozwoju postaci a za każde pomyślne zakończenie przygody otrzymujemy trofea plus mamy do tego stertę zasobów na rynku w 4rech miastach. Możemy zyskać kilka sztuk złota odnosząc relikwie do świątyń czy uzbrojenie do twierdzy jednak najlepiej robić to „przy okazji” a nie robić ze zbijania fortuny celu gry.
Kilka słów o trofeach – realizując przygody zyskujemy trofea a te możemy przekuć w umiejętności a te pozyskujemy przez trening. Umiejętności uzupełniają sprzęt, który nosimy. Najlepiej jest ubrać się tak, by wzmocnić swoje cechy (np.: +2 do ducha gdy mamy przedmiot bazujący na teście atrybutu ducha by np.: zadać 1 obrażenie czy zniwelować 2 obrażenia).
Na koniec mamy aspekt poruszania się po świecie – zaczynamy z 3 akcjami i 3 kośćmi. Rzucając i patrząc na wynik kości możemy zmienić plany – jeżeli nie będziemy w stanie dotrzeć do zaplanowanego miejsca pierwszy w naszej turze rzut może nam umożliwić dotarcie do przygody – zmieniamy zdanie, ratujemy wieśniaka, który prosi nas o uzbrojenie, by miał się czym bronić i ruszamy w dalszą podróż. Oczywiście, zyskujemy czy to trofea, czy to pieniądze. Nie należy jednak nigdy zapominać, że nie jest to gra ekonomiczna – to jedna wielka przygoda a my jesteśmy w tej grze poszukiwaczami przygód – czas coś zyskamy, czasem stracimy. Liczy się ostateczny cel.
Dla (nie)wielu czas oczekiwania pomiędzy rundami jest zbyt długi – można sporo zaplanować zanim zacznie się swoją turę. Gdzie chcę iść (z grubsza), co chcę zdobyć, czego się nauczyć, jakie zdolności użyć. Największy czas oczekiwania pojawiał się wtedy, gdy ktoś nie potrafił powiedzieć, co właściwie by chciał zrobić – jak gracze wiedzą, co chcą zrobić, gra idzie płynnie. Zasad gry jest sporo – potrzeba nieco czasu i oczytania z zasadami, by rozgrywać wszystko prawidłowo np.: przy rozpatrywaniu testu atrybutu należy pamiętać, że niepowodzenie można spróbować zmienić w sukces przez mobilizację. Jeżeli to nie pomoże, nie zachowujemy karty i rozpatrujemy tylko tą cześć przygody, która jest związana z niepowodzeniem testu – w przeciwnym razie odrzucamy kartę i nie zyskujemy trofea. To tylko mały niuans ale często pomijamy w interpretacji zasad.
Podsumowując – polecam osobom, które akceptują fakt losowości (poruszanie się, ograniczona liczba mobilizacji do przerzucania wyniku kości czy testu atrybutu, problematyczne uzyskanie interesującego nas sukcesu w przeszukiwaniu bez dodatkowych modyfikatorów itp.) oraz są gotowe do poświęcenia grze czasu. Nie tylko na partię ale także na przestudiowanie zasad – dzięki temu gra jest niezłym wyzwaniem (np.: załatwienie Vorakesha przy grze dwuosobowej jest naprawdę trudne – ubijanie zombie i zebranie dobrego ekwipunku i umiejętności jest niezwykle trudne). W grze są dwa scenariusze – wspomniany Vorakesh, władca nieumarłych oraz Margath – smok. Ten drugi scenariusz świetnie się skaluje na dowolną liczbę graczy i generalnie jest dość łatwy – niemniej, przy niepomyślnych rzutach kośćmi, możemy przegrać walkę lub grę (gdy smok doleci do Terinoth). Gra pomimo wyścigu wymaga współpracy (zwłaszcza w scenariuszu Vorakesha). Można sobie przeszkadzać ale nie należy zapominać o ostatecznym celu – powstrzymaniu nadciągającego zła w postaci wielkiego złoczyńcy :)
Runebound ed.3 to przełom w grach przygodowych a ja sam przepadłem w świecie przedstawionej gry. Plusy są wychwalane przez wszystkich więc zwrócę uwagę na ciemną stronę mocy Runebounda, MINUSY.
- Zacznijmy lekko. Ilustracje piękne jednak niektóre rzeczy powinny być trochę lepiej zrobione pod względem jakości materiału. Karty bohaterów to takie świstki papierowe.
- Wypraska nie jest najwyższych lotów i wszystko ledwo się mieści. Na dodatki nie starczy miejsca w 100%.
- Gra prawdopodobnie ucierpi przez nawał dodatków. Głównych osi fabularnych.. jest dwie. Dla ludzi którzy nie zagrywają się w Diablo/Torchlight/Exile gra będzie po 6 posiadówkach nudna z powodu powtarzalności.
- 4 graczy. Szkoda, bo tury przebiegają bardzo szybko jak na grę przygodową wysokiego poziomu. Gra spokojnie wytrzymałaby 6/5 graczy. Na szczęście 5 gracza można jakoś jeszcze na siłę wepchnąć do gry wbrew temu co zostało napisane w instrukcji i nie zaburzy to poprawnego przebiegu gry.
- Gra przygodowa a interakcja średnia. Przynajmniej ta interakcja która jest nam proponowana. Z tym też jednak można trochę kombinować na własną rękę i wprowadzić parę zmian podczas gry.
Podsumowując plusy które zostały wymienione przez innych i minusy wypisane powyżej spokojnie mogę powiedzieć Adios: Monopolowy Talismanie, "Nawalankowy" Mage Knightcie i Wiedźminie... Na którym się strasznie zawiodłem. Runebound ed.3 zapraszam serdecznie do kolejnej rozgrywki!
Ocena końcowa -5/5
Bardzo dobra gra. Super wykonana, z mnóstwem elementów i porządną instrukcją wyjaśniającą większość ewentualnych wątpliwości co do zasad. System walki to udane połączenie losowości z myśleniem strategicznym. Trafionym pomysłem jest używanie podczas walki broni i przedmiotów w formie przedstawiających je żetonów o określonych statystykach. Prócz walki są też interesujące przygody opisane wstawkami fabularnymi, które nie nużą dzięki swojej różnorodności. Gracze mają wiele możliwości budowania postaci, co sprawia dużą frajdę i zmusza do kombinowania. Jest klimat, jest dobra mechanika - jeśli ktoś szuka ładniej gry przygodowej, w którą chce się grać, to gorąco polecam;). Z niecierpliwością czekam na dodatki po polsku, oby wyszły jak najszybciej!
5/5
Jak dla mnie ideał :)
Gra miała dobre opinie w sieci, więc zdecydowałem się ją sprawdzić, tym bardziej że od dawna czekałem na dobrą grę przygodową, a takich na rynku nie było jak dotąd. Runebound calkowicie pokonuje konkurencje ( Mageknight jest zbyt skomplikowany przez matematyczną wręcz mechanikę przez co gubi się klimat ciągle coś przeliczając, a Talizman jest co najwyżej na poziomie monopoly ).
Trzecia edycja Runebound w porównaniu z drugą daje nową lepszą szatę graficznąplanszy, dużo ładniejsze figurki, mechaniczne przyśpieszenie rozgrywki, więcej przygód fabularnych ( dwójka w 90 % miała tylko walkę, teraz walki jest mniej, a więcej jest wykonywania przygód i rozgrywania wydarzeń co jest na plus ).
Czekam na dodatki :) Mam nadzieję że Galakta nie zawiedzie i je wyda w języku Polskim :)
POLECAM !
Jestem szczęśliwym posiadaczem edycji 2 i 3. Więc chętnie napiszę kilka słów o 3ed.
Totalna zmiana rozgrywki i mechaniki. Gra jest ultra szybka (tak naprawdę cała gra zajmuje jedynie 24 tury + kilka dodatkowych tur, w których Wielki Zły musi się poruszyć i dojść w pewne miejsce - długo to nie trwa). Dzięki takiej zmianie gra jest bardzo szybka i dynamiczna. Należy obrać na początku strategię i konsekwentnie ją realizować - nie ma czasu na pierdoły :) Każdy gracz na początku ma trzy akcje w turze (można zmodyfikować to przy pomocy przedmiotów i umiejętności) i musi sensownie je rozplanować. Czegoś takiego jak walka pomiędzy graczami (jak to miało miejsce w drugiej edycji) po prostu nie ma. Gracze nie mogą siebie nawzajem atakować (z wyjątkiem jednej postaci ale może zrobić to jedynie RAZ na całą grę). Miasta są tylko cztery, gdzie można zrobić zakupy ale... Mapa jest w większej skali przez co jest mnóstwo wiosek, klasztorów i innych miejsc, które można odwiedzić i coś tam zrobić / wykonać zadanie.
Sama mechanika poruszania się po planszy też się zmieniła. Na drogach można używać dowolnej kości (na początku rzuca się przeważnie tylko trzema kośćmi za ruch więc jest trudniej dotrzeć w wybrane miejsce i naprawdę warto przemyśleć co i gdzie się chce wykonać). Leczenie ran nie kosztuje złota (w miastach i wioskach leczy się wszystkie obrażenia, w terenie rzuca kością i leczy tyle ile wypadnie kości danego terenu).
Coś co mnie mega pozytywnie zaskoczyło, a czego nie było praktycznie w drugiej edycji: Questy (wyprawy). Teraz nie ma stopniowania trudności walk - są po prostu trzy stosy kart przygód (plus czwarty - typowo fabularny ale z niego ciągnie się karty przy przejściu do odpowiedniej tury i nie mamy na niego żadnego wpływu). Jeden stos to karty przygód, drugi to walka, trzeci wydarzenia. Oczywiście w każdej talii możemy spotkać karty z innych stosów ale rodzaj stosu definiuje jaki rodzaj kart w nim przeważa. Dzięki temu możemy od razu dostosować strategie rozgrywki do postaci jaką wylosujemy. Dodatkowo wykonywanie questów daje nam specjalne nagrody i punkty trofeów, dzięki którym możemy uczyć naszą postać nowych umiejętności. Gra nie jest już nastawiona na młóckę tak jak to było w drugiej edycji (nie zabijesz potwora, nie dostaniesz expa więc nie awansujesz) tylko na wykonywanie przygód i trening nowych umiejętności - dzięki temu planszówka poszła bardzo mocno w stronę gier fabularnych i o dziwo wyszło jej to na dobre (przynajmniej jak dla mnie).
Uważam, że w Runebound 3ed można spokojnie grac solo - w końcu interakcji pomiędzy graczami nie ma żadnej, a w samej instrukcji jest napisane, że drugi gracz jedynie rzuca żetonami za wroga i stara się tak je dobrać by zrobić jak największą krzywdę co w wersji solo tez jest spokojnie do ogarnięcia :)
No właśnie - kolejna totalna zmiana to całkowity brak kostek do walki. Każdy ma żetony postaci (coś jak monety), które można dodatkowo uzyskać kupując ekwipunek. Jednym słowem możemy rzucać większą ilością żetonów, dzięki czemu możemy mieć wyższą inicjatywę lub zrobić większą krzywdę przeciwnikowi.
Walka przypomina w tej wersji rzut monetą. 50/50 że będzie dobrze ;)
Co ciekawe takie podejście wymaga od graczy strategii podczas rozgrywania walk (a nie jak było wcześniej podliczenia punktów na kościach i kartach i tyle) tym bardziej, że czasami można mieć delikatny wpływ na żetony przeciwnika więc walka jest bardzo dynamiczna.
Graficznie sama plansza gry i karty są 10x lepsze niż w drugiej edycji więc jest to duży plus.
Jeżeli ktoś szuka dynamicznej, szybkiej gry, w której duży nacisk położony jest na wykonywanie zadań i strategiczne podeście do rozgrywki to mogę polecić zakup Runebound 3ed.
Gra juz nie jest Talizmano podobna - bardziej teraz przypomina Mage Knight :)
Jak dla mnie ideał :)
Co za jakość figurek i kart i planszy i nawet instrukcja przejrzysta, zapakowane było jak zwykle bardzo dobrze, szkoda, że tak długo czekałem, ale za to mój entuzjazm sięgnął zenitu. Kocham Talisman i Mage Knihgt, to jest coś pomiędzy, więc pewnie też pokocham