Daniel_kurzeja
Jak dla mnie ideał :)
Rzecz niezbędna dla tych, którzy prowadzą WFRP 2. Zabrakło solidnego bestiariusza w podstawce, dostajemy go jako osobny produkt. Ma to także swoje zalety, materiał jest szerszy, więcej opisów, więcej ilustracji. Nie jest to może bestiariusz na miarę tych z D&D, ale nie o to chodziło. Podział na część "dla Graczy" i "dla MG" jest ciekawym zabiegiem, dzięki temu podręcznik mogą wykorzystać obie strony. Polecam, rzecz niezbędna.
Dobry, solidny produkt
Z perspektywy czasu muszę ocenić WFRP 2 jako dobry, naprawdę solidny podręcznik. Wygląd i wytrzymałość - bez większych zarzutów. Wiadomo, że znacznie solidniejszy niż WFRP 1. Solidny lifting zasad, poprawiono wiele błędów, unowocześniono (jak na tamte czasy) system. Natomiast zmiany w świecie gry, początkowo tak fajne jednak z biegiem czasu przestały mi się podobać. Po prostu linia WFRP i WFB rozjechały się koncepcjami i przywrócenie w WFRP 2 ówczesnej zgodności sprawiło, że dostaliśmy zupełnie inną grę. To nie jest ten sam Warhammer, co 1 edycja, brak tu humoru, brak Monty Pythonowej groteski. Jest więcej heroizmu, jest więcej kartonowego mroku. To wciąż dobra gra, a pytanie czy lepsze WFRP 2 czy WFRP 1 jest pytaniem głównie o gusta.
Jak dla mnie ideał :)
Z zasady nie kupuję dodatków do gier, uważając je za zbędne, albo prawie zbędne. Przygody wymyślam sam, na brak pomysłów zazwyczaj nie narzekam, półkę na książki wolę zastawić książkami niż podręcznikami do RPG.
Z zasady nie kupuję dodatków, ale tu po prostu musiał nastąpić wyjątek. Bestiariusz do WFRP został przygotowany niemal perfekcyjnie. Oczywiście wspaniała szata edycyjna i staranne wydanie to już nie zaleta w obecnych czasach - to standard. Liczy się to, co w śródku. I tutaj ekipa Black Industries nie zawodzi - świetne opisy potworów, wierne i klimatyczne ryciny, udany pomysł podzielenia podręcznika na część opisową (osobne fragmenty dla graczy, osobne dla prowadzących) i systemową (statystyki potworów).
Bestiariusz do nowej edycji Warhammera ma tylko jedną wadę: jest za krótki. Po przeczytaniu opisów kilkudziesięciu stworzeń, zebranych na 120 stronach po prostu chce się jeszcze.